Metamorfoza jadalni

317

 Nie jest łatwo znaleźć swój styl wnętrzarski, jeszcze trudniej jest pomagać komuś u urządzaniu wnętrza. Trzeba balansować na cienkiej linie zawieszonej pomiędzy – tak ja bym to zrobiła, a – to nie jest moja przestrzeń. Zapraszam do obejrzenia efektu pracy nad pokojem dziennym mojej siostry.


Zacznijmy od koncepcji

Z siostrą różnimy się nie tylko charakterem – ja działam pod wpływem emocji, a ona potrafi włączyć w sobie chłodną kalkulację. Gdy ja płynę przez życie niesiona jak szprotka w oceanie spokoju, ona walczy o swoje i stawia na pracowitość. Ja uwielbiam skandynawski minimalizm i delikatny wzór, jej bliżej jest do sielskich klimatów domów w stylu boho.

Udało nam się sprawnie pogodzić oba te style, wszak połączenie uroków Skandynawii z delikatnością boho, to aktualnie najgorętszy wnętrzarski romans. Do tego część pokoju dziennego jaka przyszło nam stylizować, była wyjątkowo wdzięczna ze względu na dużą ilość naturalnego światła, wdzierającego się przed duże tarasowe okna.

Młodszej z klanu, zamarzyła się żółta witryna, ale chciała ją zrobić samodzielnie i nie wydać fortuny. Zamówiła więc sosnowy front, plecionkę wiedeńską i wspólnymi siłami zrobiłyśmy bardzo przyjemny mebel w egzotycznym kolorze bananów. I co dalej? Jak ruszyć z punktu, gdy ma się mebel tak przykuwający wzrok? Postawiłyśmy na galerię ścienną. Z ołówkiem w dłoniach kilkakrotnie na kartkach rysowałyśmy rozmieszczenie ram i grafik na ścianie. Doszłyśmy do wniosku, że najlepiej sprawdzą się duże ramki, które w całości wypełnią ścianę.

Moja siostra już dawno scrolowała stronę Poster Store w poszukiwaniu idealnej kompozycji ramek i plakatów. Wybrałyśmy botaniczny motyw przewodni i takie grafiki, które nie zdominowałyby całego wnętrza, zamiast tego idealnie się w nie wkomponowały kolorystycznie. Niewątpliwą pomocą jest to, że na stronie sklepu można znaleźć już gotowe inspiracje do zaprojektowania własnej galerii obrazów. Wybór na początku trochę nas przytłoczył, bo i asortyment sklepu jest duży, a co wtorek firma prezentuje nową kolekcję.

Po dokonaniu wyboru i złożeniu zamówienia, przyszło nam obgryzać paznokcie czekając na kuriera. Stres szybko się skończył, gdy zobaczyłyśmy jak zapakowana była przesyłka, a później oczarowała nas jakość wydruku. Warto wspomnieć, że wszystkie plakaty drukowane są na wysokiej jakości ekologicznym papierze.

 

Rozpoczynamy wiercenie:

Tu pokażę jak ta ściana wyglądała zanim potraktowałyśmy ją wiertarką. Jak zawsze, tuż po wprowadzeniu się do nowego domu, ściany zostawiamy puste. Trochę nam żal świeżo malowanej przestrzeni, trochę brakuje pomysłu na całość wnętrza. Zaraz zobaczycie jak za pomocą plakatów, można odmienić jadalnię.


Jeszcze taka mała rada – żeby dobrze rozplanować rozmieszczenie ramek, można użyć papieru, który znajduje się w opakowaniu ramek.



Zawsze byłam fanką rozmieszczenia plakatów blisko siebie, dlatego 4cm odległości to nasz wybór.




To pora na zeprezentowanie efektu po metamorfozie. Werble… I jedziemy z galerią galerii.







 ”Sielskości” całej kompozycji dodały zawieszone nad galerią talerze. Wydawać się może, że plakaty to raczej domena nowoczesnych wnętrz, a taki mały dodatek całkowicie zmienia ich charakter i pasują jak ulał do jadalni w wiejskiego domu. Duże obrazy idealnie wypełniją ścianę.

 

Czy siostra jest zadowolona?

Sceptycznie podeszła do pomysłu talerzy na ścianie, nie do końca była pewna, czy tak duże ramy nie przytłoczą przestrzeni. Wszystkie obawy rozwiały się, pozostała czysta radość. A jeśli kiedyś urządzaliście własną przestrzeń, to znacie radość, którą czuje się gdy własne cztery kąty zaczynają być domem, a przestaje być budową. 



Jeśli podoba Wam się nas zpomysł na gaperię ścienną, lub zainsirował Was własnych poszukiwań, to 35% zniżki na plakaty może się przydać. Wpiszcie hasło: aletuladnie35, kod jest ważny do 20.11.2020 (na wsztkie plakaty, z wyłączeniem kategorii Selection).


Post powstał we współpracy z Poster Store. 



Czytaj dalej »

Jak tapetować i nie zwariować

80
Nie będę zgrywać mistrza tapetowania, choć w moim mieszkaniu tapety są położone idealnie równo. Nie będę opowiadać jaki to banał i łatwizna, gdy nie potrafiłabym równo dociąć żadnego brytu. Za to świetnie przy tym asystuję, pomagam i mieszam klej. Obserwowałam mojego domowego mistrza przy pracy i jestem gotowa zdać relację ze sposobu jego pracy.



Do tapetowania, poza narzędziami i oczywiście tapetą, niezbędne są odpowiednie cechy charakteru: spokój, opanowanie, dokładność. Trzeba też mieć w sobie dużą dozę ignorancji na fochy i napady paniki swojego pomocnika - w tym przypadku mnie - to wszystko to posiada mój mąż. Człowiek, którego indiańskie imię to Ten Który Nigdy Nie Podniósł Brwi, na drugie ma Zen, a symetrię uwielbia na równi z oglądaniem meczy. Partner idealny do życia, ale przy układaniu tapety te cechy mają równie fundamentalne znaczenie.

Gdy już sobie wyjaśniliśmy, że tapetowanie to sport dla dokładnych i spokojnych, możemy przejść do kwestii technicznych.

TAPETA
Jestem zdania, że jest z nią jak z suknią ślubną - trzeba się zakochać. To będzie wzór, który zamieszka z nami kilka lat, nie może się opatrzeć po miesiącu, swoją tapetę trzeba szczerze pokochać. Zachwycać się nią codziennie, bo wzór nie może męczyć, przytłaczać, być nijaki. Najlepiej poprosić w sklepie o próbkę, lub udać się do salonu obejrzeć ją na żywo, poszukać tego wzoru w gotowych już pomieszczeniach. Wzorów jest szalenie dużo, dlatego można najpierw przeprowadzić gruntowne poszukiwania, zastanowić się i wybrać Tą Jedyną.
Rodzaj tapety najlepiej skonsultować ze specjalistą, czyli zadzwonić do sklepu, w którym się zamawia. Na prawdę nie bójmy się kontaktu z drugim człowiekiem, powiedzmy jaką mamy ścianę, czego oczekujemy, dajmy sprzedawcy/producentowi sobie pomóc.

Moja siostra zakochała się we wzorze tapety firmy Eijffinger, z kolekcji Carmen.




KLEJ
To samo co powyżej, mogę przepisać tu wszystkie informacje z internetu, o składzie i wadze tapet, o odpowiednich klejach, ale NA PRAWDĘ najlepiej o to zapytać w sklepie, w którym zamawiamy. Możemy go otrzymać wraz z zamówieniem, lub wiedzieć na co zwrócić uwagę kupując w budowlanym.

NARZĘDZIA
Czyli to co jest niezbędne, żeby w trakcie pracy nie zapłakać rzewnie:
- nożyk do tapet - podstawa podstaw,
- wałek/pędzel i korytko do przelania gotowego kleju,
- wiaderko do rozmieszania kleju,
- linijka kątowa - bardzo ułatwia pracę,
- podkładka, na której można docinać bryty - u nas sprawdził się cienki kawałek sklejki,
- ścierka, a najlepiej dwie - jedna czysta do dociskania tapety druga do ścierania nadmiaru kleju.
- ołówek do znaczenia brytów,
- poziomica.

I to są rzeczy, które warto przygotować sobie wcześniej, żeby w popłochy nie szukać na przykład ścierki, gdy pierwszy kawałek tapety jest gotowy do przyklejenia.

ETAPY PRACY

Przed przystąpieniem do pracy oceniamy stan ścian, gdy jest potrzeba wcześniej szpachlujemy ubytki. Ściana musi być gładka. Sprawdzamy też czy sufit nie jest krzywy, czasem jest to nawet kilka centymetrów różnicy poziomu.
Warto odkręcić listwy podłogowe (jeśli jest taka możliwość), wykręcić i zabezpieczyć gniazdka.

1. Organizujemy sobie dużo przestrzeni, która będzie potrzebna na rozłożenie tapety, przycięcie jej i dopasowanie wzoru.
2. Przycinamy pierwszy pasek z zapasem, najlepiej 5 cm (minimum), to daje więcej komfortu psychicznego i nie raz nam uratowało nam życie.
3. To będzie nasz D1, każdy pasek podpisujemy na dole ołówkiem - patent szwagra z numeracją brytów jest mistrzostwem świata.
4. Gdy wzór wymaga spasowania, rozwijamy kolejny pasek, pasujemy wzór i docinamy.
Tu kilka słów komentarza: docina zawsze najspokojniejsza i najdokładniejsza osoba w okolicy. Trzeba to zrobić bardzo dokładnie, bo przy klejeniu nie ma czasu ani miejsca na pomyłki. Linijka kątowa jest tu nieocenioną pomocą, zaznaczamy dzięki niej linię cięcia, i docinamy ostrym nożykiem.
5. Do pierwszego paska pasujemy drugi, do drugiego trzeci i tak dalej. Każdy opisujemy z tyłu, żeby uniknąć pomyłek.
6. Dobrym patentem jest zagruntowanie ściany klejem - jeśli oczywiście ten rodzaj tapety i kleju tego wymaga. Nasz zdecydowanie lepiej przywierała.
Teraz zaczyna się prawdziwa jazda:
7. Smarujemy pierwszy bryt klejem (nie żałujemy) i przyklejamy. Powoli i dokładnie, ale też bez zbytniej opieszałości, bo klej schnie. Należy sprawdzać poziomicą czy pasek wisi idealnie pionowo.
8. Kleimy zawsze od góry, powoli dociskając tapetę do ściany, wygładzamy nierówności czystą ściereczką.
9. Każdy kolejny pasek wymaga precyzji, jeśli bryty są dobrze docięte to wzór nachodzi na siebie, ale i tak trzeba pilnować , żeby nie powstawały kilkumilimetrowe przesunięcia, lub szpary. Tu są potrzebne dwie osoby, nie wierzę że można to dobrze zrobić w pojedynkę, bez szkód dla psychiki.

Staramy się jak najmniej docinać na ścianie, to znaczy że ostatni pasek woleliśmy dociąć po długości na ziemi, niż robić to na ścianie. Szczerze mówiąc nie wiem co na ten temat sądzą fachowcy, ale u nas to się sprawdza najlepiej. Na koniec nadmiar tapety docinamy do listw podłogowych, w razie potrzeby podklejamy jeśli gdzieś klej nie do końca "chwycił" i czekamy aż wyschnie.

Tyle i aż tyle. Najgorszy jest pierwszy raz, a ponieważ z tapetami jest jak z tatuażami - na jednym się nie poprzestaje - to przy kolejnej ścianie będzie już o niebo łatwiej.






Efekt przed i po:



Na koniec kilka wyjątkowo ciekawych wzorów, które wpadły mi w oko podczas poszukiwań tapety:

1 / 2 / 3 / 4 / 5 / 6

Post powstał dzięki współpracy ze sklepem tapety-sklep.com
Zachęcam do kontaktu ze sklepem w razie pytań, profesjonalizm to ich drugie imię.

Czytaj dalej »

Galeria ścienna

30

Moja chorobliwa potrzeba zmian w mieszkaniu, niespodziewania znała się w fazie remisji. Antidotum na nowe warstwy farby, są kolejne metry kwadratowe powierzchni, z których jestem zadowolona. Wraz z końcem powierzchni ścian do eksperymentowania, gaśnie zaraza kolejnych przemeblowań. Po pięciu latach od wprowadzenia, została już tylko jedna, szukająca na siebie pomysłu ściana i drzwi do przemalowania. I będzie koniec! Finito! Będę mieszkać w urządzonym mieszkaniu. Co mi wtedy zostanie? Nie będę już mogła szukać mebli za grosze na aukcjach. Mąż nie będzie musiał chować wiertarki w obawia przed następną dziurą, dzieci nie będą bać się zasypiać, bo zniknie obawa, że rano obudzą się w nowej scenerii. Dopada mnie histeria - co będę robić, jak już wszytko będzie tak jak trzeba? Czy oddam wtedy wszystkie puszki farb, w których utopiłam pędzle, nadzieje i oszczędności? Czy będę mogła na legalu przeglądać pinterest, w oszukiwaniu inspiracji? O czy będę rozmawiać z ludźmi, gdy nie będę mogła rozpocząć smalltalku od "wiesz, mam taką pustą ścianę..."? Bronię się przed tym, osłaniam plecami ścianę z telewizorem. Niech będzie brzydka i pusta, niech daje mi nadzieję, że jeszcze coś muszę wymyślić, że jeszcze coś w tym domu będzie do przywiercenia.

Zakończyłam, z powodzeniem i miną głębokiej satysfakcji, kolejny mały remont. Jego celem było wydzielenie kącika na jadalnię. Jadalnia to może zbyt buńczuczne określenie, tego kawałka podłogi, to po prostu kawałek przestrzeni na wspólne posiłki i niedzielny rosół w miłych okolicznościach przyrody.




Przyroda to w tym wypadku botaniczne akcenty galerii ściennej, na tle żurawi. Tapety kocham miłością wielką, są jak podkład na zmęczonej dniem twarzy. Wybrany przeze mnie wzór, jest bardzo charakterystyczny, ale też "zimny". Przełamuje go trochę jasne drewno krzeseł, ale to było mało, bo parafrazując powiedzenie "wszystko z masłem jest smaczniejsze" - powiem, że "wszystko z drewna jest ładniejsze". Drewniane ramy i beże, to ekskluzywny rozświetlacz, a palmowe liście to jak zalotne machnięcie rzęs. Całość gotowa, żeby pokazać ją światu. Już nie niedokończona, już nie na pół gwizdka, ale galeria ścienna w pełnej krasie. Trochę nowego, szczypta starego i kolejna ściana, z której wyglądu jestem zadowolona. Kurka, to przecież kolejne ukończone metry. Nie ma co płakać, to dobrze wykorzystana przestrzeń.


W skład galerii wchodzą:
Plakat Golden Fan Palm (50x70) 
Plakat Texture Line Faces (50x70)
Plakat Abstract Line Art No3 (30x40)
Stara mapa polskich schronisk młodzieżowych kupiona przez OLX
Stara szkolna tablica botaniczna

Do plakatu z liśćmi palmy dołożyłam białe passe-partout o wymiarach 61x91 cm.

Oprócz pięknych plakatów, sklep Desenio posiada stylowe ramy, moje to ramy drewniane dębowe o wymiarach 30x40, 50x50 i 61x91.

Tłem galerii jest tapeta. To moje ukochane żurawie marki ECO wallpaper, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia.



Wisienką na torcie tego postu, niech będzie informacja, że przez kilka dni plakaty możecie kupić taniej. Mam dla was kod zniżkowy 25% ALETULADNIE25 na plakaty* w Desenio, ważny do północy 9 stycznia. 
Zaobserwujcie @desenio po więcej plakatowych inspiracji!
*Z wyłączeniem ramek i plakatów z kategorii Handpicked/Collaborations/ Personalizowane


Czytaj dalej »
Copyright © 2014 ALE TU ŁADNIE , Blogger