Salon to wizytówka mieszkania, pierwsze miejsce, które odwiedzamy zdejmując eleganckie buty i wsuwając palce w wygodne papcie. Tu po dniu zmagań nareszcie prostujemy zmęczone kończyny, stawiamy na stoliku herbatę, rozkładamy się wygodnie z książką.
Współczesna mieszkanie jest kompaktowe, a pomieszczenia
musza spełniać wiele funkcji. Trzeba wygospodarować miejsce na zjedzenie
niedzielnego długiego śniadania, które czasem przeciąga się do obiadu. Znaleźć blat
na rozłożenie planszówek w jesienne długie wieczory czy przestrzeń, która
pomieści gości, którzy wpadają spontanicznie z szarlotką i chęcią na wspólne obejrzenie
filmu.
Taka wielofunkcyjność wymaga sporej ekwilibrystyki. Musimy żonglować
daną nam przestrzenią niczym doświadczony cyrkowiec. Tu postawić, tam
przenieść, pomyśleć o każdym aspekcie. Gdzie w tym wszystkim jest jeszcze miejsce
na estetykę i własny styl?
Tu wchodzę ja, cała na biało, by pokazać Ci kilka trików
jakie możesz zastosować u siebie. Wcale się nie obrażę, gdy zainspirujesz się
moimi rozwiązaniami. A teraz krok po kroku pokażę Ci jak urządzić pokój
dzienny, który będzie jasny, przytulny i wielofunkcyjny.
Koncepcja
Gdy powierzchnia nie jest duża, warto zastosować jasne
kolory, które optycznie powiększa wnętrze. Stonowane barwy pozwolą się
wyciszyć, złapać oddech po ciężkim dniu, nie przytłoczą. Nie martw się, że będzie
„szpitalnie” - to zarzut, który najczęściej słyszymy stosując jednolite jasne
kolory ścian – dekoracje i meble nie pozwolą się poczuć jak pacjent,
ewentualnie jak rezydent luksusowego SPA.
Proste formy, ciepłe kolory, zabawa fakturą – to idea przyświecająca
mi podczas planowania przestrzeni dziennej dla Meble Wójcik. Chciałam
wprowadzić domową atmosferę, ustawić meble tak, jak to ma miejsce w naszych
domach i mieszkaniach. Miało być nie tylko ładnie, ale i funkcjonalnie, tak aby
wnętrze stanowiło nie tylko luźną inspirację, ale gotowe w zastosowaniu
rozwiązania, które nie wymagają dużego nakładu pracy.
Ja osobiście lubię remonty, ale wiem, że nie każdemu wizja
skuwania tynków podczas urlopu, jest równie przyjemnym wspomnieniem.
Skoro mam być jasno i przytulnie, to kolorem wyjściowym
został beż. Na jego tle widoczne są tak białe, jak i drewniane meble. Do tego
miękka wygodne tapicerowane krzesła, duża sofa, tekstylia i rośliny. Wisienką
na torcie będzie granat, który znajdując się tylko na dodatkach, nie dominuje,
a jedynie nadaje wnętrzu charakteru. Identyczna kolorystyka zachowana jest w
obu częściach pomieszczenia i to jest również celowy zabieg, który bardzo
polecam, przy poszukiwaniach dodatków do Waszych domów. Wnętrze wydaje się
spójne i przemyślane, gdy wprowadzamy do niego jedną paletę kolorów. Można ją
później stosować w innych pomieszczeniach.
Celowo nie wprowadzałam dodatków w jednym stylu – mamy więc
elementy soft boho, skandynawskiego i hampton. Kierowanie się zawsze tylko
jednym wnętrzarskim stylem to spore ograniczenie dla naszej wyobraźni, więc
przy tak okrojonej kolorystyce nie ma co się za nadto hamować.
Dwie strefy – czas relaksu
Całe pomieszczenie podzieliłam na dwie strefy – jadalnię i
strefę relaksu. Jednak to nie sztywny podział za pomocą ścianek działowych,
tylko prosty trik w postaci postawienia sofy na środku. Jej oparcie naturalnie
wyznacza linię pomiędzy dwiema częściami boksu, z których jedna sprzyja
wyciszeniu i rozrywce, a druga celebracji wspólnych rodzinnych posiłków.
Po prawej stronie mamy więc wygodną sofę i stolik, na którym
możemy położyć nie tylko ozdoby, ale też kubek z kawą lub przekąski na wieczór
z ulubionym filmem. Pod nim znajdziemy miejsce na ukrycie kolorowego magazynu i
orzeszków, które są zawsze łakomym kąskiem dla pozostałych domowników.
Zmorą współczesnych mieszkań jest ograniczona przestrzeń do
przechowywania. Gdzie pomieścić stosy dokumentów z urzędów, kable od ładowarek
i wszystkie przyda-się niezbędne do życia? W tym miejscu, niczym bohater na
białym wierzchowcu, wjeżdżają pojemne komody. Wszystko jest „pod ręką”, a
jednak elegancko ukryte. Jeśli jest coś co chcemy wystawić na widok publiczny,
ale nie lubimy się z kurzem, to komoda z przeszkleniem będzie idealnym
rozwiązaniem.
Miękki dywan pod stopami, długie jasne zasłony, miękka sofa
– możemy kupić je w zbliżonej kolorystyce, a sama faktura będzie dekoracją. To
miejsce, które ma sprzyjać odpoczynkowi, a nie atakować bodźcami.
Dwie strefy – czas na obiad
A gdzie postawić bibeloty, pamiątki, ozdobne talerze? O tym też pomyślałam i z dwóch oddzielnych białych witryn oraz regału, ustawionych razem, powstała bardzo przyjemna aranżacja przypominająca kredens. Tu spokojnie można ustawić wszystkie wazony, zmieści się nawet ten od teściowej, wyciągany z szuflady tylko w dzień jej wizyty.
Podobnie jak, ponownie to podkreślę, prosty w formie stół.
Celowo wspominam o prostocie Fribo, która dla mnie jest ogromnym aranżacyjnym
plusem. Nie ma niebezpieczeństwa, że szybko się znudzą, lub wraz ze zmianą
wnętrzarskich trendów przestaną być atrakcyjne. Ta kolekcja się nie zestarzeje.
Wracając do stołu to posiada on fakturę przypominająca
naturalne drewno, a łatwość z jaką się rozkłada była dla mnie pozytywnym
zaskoczeniem. Robiliśmy nawet próby, czy można to zrobić jedną ręką (Spoiler
alert – można).
Nad stołem wisi duża bambusowa lampa, która dobrze doświetli blat i jest jednocześnie dekoracją. Dekoracją jest również faktura ściany w tym miejscu – to listewki przyklejone w geometryczny wzór i pomalowane na ten sam kolor co reszta pomieszczenia. Rozwiązanie tanie, ale niezwykle efektowne.
Meble
Przy aranżacji wnętrza mogłam wybrać dowolne meble z
asortymentu Meble Wójcik i pierwszą kolekcją jaka wpadła mi w oko było Fribo.
Elegancka, prosta forma, którą z powodzeniem można zastosować w różnych
pomieszaniach. Nie przytłacza, jest dostępna w dwóch kolorach, co daje duże
możliwości aranżacyjne. Właśnie od połączenia dwóch kolorów wyszłam przy
tworzeniu projektu. Trochę na zasadzie przeciwieństw układając stół w kolorze
drewna, na tle białych witryn. Podobnie zrobiłam w części dziennej, gdzie komody
kontrastują ze stolikiem.
Jednak nie mamy wrażenia, że coś się „gryzie” bo meble mają
ta samą formę. To trochę jak zabawa klockami Lego, gdzie możemy dowolnie
zestawiać ze sobą pasujące do siebie części, jednak dzięki różnej kolorystyce
zawsze otrzymamy nowy, ciekawy wzór.
Sama jestem zaskoczona błyskotliwością powyższego
porównania, tak bardzo, że teraz powinnam przejść do szczegółów technicznych,
by nie odpłynąć w samo zachwycie. Za co pokochacie kolekcję Fribo:
- fani funkcjonalności za prostą formę, która sprawdzi się w
każdym pomieszczeniu,
- minimaliści za bezuchwytowe fronty,
- zbieracze za szuflady z pełnym wysuwem, które dają pełny
dostęp do wszystkich skarbów,
- miłośnicy rodzinnych spotkań za rozsuwany i wygodny stół,
który pomieści całą rodzinę,
- nocne marki za podświetlaną witrynę,
- mieszkańcy bloków za dopasowane do mieszkań gabaryty.
Opisałam już założenia projektu, idee jakie przyświecały mi
podczas wymierania mebli i dodatków. Wiecie, że mocno skupiłam się na dwóch
elementach – funkcjonalność i wrażenie przytulności wnętrza. Jestem bardzo
zadowolona z projektu, który może być inspiracją również dla Ciebie.
I tak oto przeszliśmy do najważniejszej części – Twojej
opinii. To zawsze klient jest najważniejszy i mimo, ze brzmi to jak słaby
slogan reklamowy, to to główna zasada jaką kieruje się każda firma. Razem z
Meble Wójcik stworzyliśmy przestrzeń, która w zamyśle może być inspiracją,
drogowskazem przy projektowaniu własnego wnętrza. Jego elementy można dowolnie
przenosić do własnych czterech ścian. Jesteśmy więc bardzo ciekawi, choć z
lekkim niepokojem zadaję to pytanie, to muszę:
Jak Ci się podoba?