Nie wiem jak ona to robi, ale moje dziecko potrafi przypomnieć sobie, że pół roku wcześniej dostało 2-centymetrową figurkę. Nie dość tego, że jest jej ona niezbędna do zabawy w tym właśnie momencie, to mam wrażenie, że świat się bez niej zawali. Zaczynamy więc szukać przetrząsając każdy zakamarek pokoju. Jeśli mamy szczęście to odnajdujemy ją po 15 minutach, jeśli nie... no cóż dobry nastrój pryska, jak banka mydlana.
Ale HAHA, oto ja znalazłam na to sposób! Dziś było wielkie malowanie słoików, efekty poniżej.
Figurki zwierząt przykleiłam do wieczek za pomocą kleju na gorąco, a następnie pomalowałam. Najlepiej sprawdziły się farby do malowania drewna i metalu (koza i kurczak). Mimo,że niedoskonały, to żółty nosorożec też skradł moje serce :).
A to kilka innych pomysłów na ozdobienie słoików:
Niestety wszystko co szklane musi być poza zasięgiem moich "grzeczniusich" chłopaków ale jak tylko podrosna to i takie ozdoby znajdą się u nas ;)
OdpowiedzUsuńTeż pomyślałam, że szklane słoiki nie są najlepszym pomysłem, ale jak tylko znajdę coś z plastilu od razu zabieram się za tworzenie nowego mieszkanka dla kinder niespodzianek.
OdpowiedzUsuńlubie takie wpisy
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis
OdpowiedzUsuńSuper wpis
OdpowiedzUsuń