Różowy pokój (prawie)nastolatki

60

To było jak balansowanie na linie rozpiętej pomiędzy przepaściami naszych oczekiwań. Ona zapragnęła różu w każdym odcieniu i na każdym dodatku, bo kocha ten kolor i walczyła o niego z godną podziwu pasją. Ja próbowałam nagiąć estetykę do tej wizji, jednocześnie starając się nie dopuścić do powstania landrynkowej jamki. Na sam koniec stanęłyśmy ramię w ramię i zadowoleniem popatrzyłyśmy na pokój, którego imię to Kompromis.



Kolory na ścianie i suficie

Widziałam inspiracje wnętrzarskie z kolorowymi sufitami, ale nie było zdjęć, gdy tych kolorów jest więcej niż dwa. U nas są cztery i nie mogłam wymarzyć sobie lepszego połączenia. Aż się sama sobie dziwię, bo zarzekałam się, że róż to nie mój kolor, ale te cztery odcienie promieniście rozchodzące się nad głową są takie przyjemne dla oka.

Wykonanie było bardzo proste, bo wymagało jedynie zapasu taśmy malarskiej, dobrego wałka i mocnego ramienia. Przy dokładnym nałożeniu farby, wystarczy jedna jej warstwa.

Ciekawie było wypróbować w akcji najnowszą linię farb Tikkurila Nature, bo kusiło mnie to zielone opakowanie. Szpachlowanie i malowanie całego pokoju to dzieło mojego męża, ale namalowanie kolorowych promieni na suficie to już moja przyjemność. Biel na ścianach i suficie została odświeżona farbą Tikkurila Nature White, a kolory to Tikkurila Optiva Nature Matt 5. Farba nie rozpryskuje się przy malowaniu, jest odporna na ścieranie, ale przede wszystkim zostawia idealnie matowe wykończenie. Nie wiem, czy to kwestia koloru, czy użytej bazy, ale po otwarciu puszki czułam zapach mango. A może to sugestia umysłu? ;) Konsystencja farby to mój ulubiony element nowej linii, bo przypomina gęstą śmietanę, którą w moim przypadku wystarczyło nałożyć w jednej warstwie. Tak, wiem – producent zaleca dwie warstwy, ale starałam się malować bardzo dokładnie. Malowanie sufitu to spory wysiłek dla mięśni, więc cieszę się, że po kilku godzinach nie musiałam tej pracy powtarzać.

Ekipa kolorystyczna nazywa się: G405, J415, J315, H301 i pochodzi z palety Tikkurila Symphony.

 




Łóżko

Ponieważ przestrzeń do przechowywania w pokoju jest ograniczona, musieliśmy trochę ruszyć zwojami mózgowymi. Inspiracją dla tej konstrukcji była zabudowa w sklepie meblowym pewnej szwedzkiej sieciówki, gdzie łóżko było postawione na dwóch komodach. My dysponowaliśmy sporą drewnianą komodą, na której po odkręceniu blatu został postawiony nowy stelaż łózka. Nie chcieliśmy tak po prostu położyć płyty, dlatego drewniana konstrukcja pozwoliła na zamontowanie stelaża jak w standardowym łóżku. Stelaż z jednej strony jest wspornikami przymocowany do ściany, z drugiej opiera się o konstrukcję komody. Niewymiarowe odległości są zasłonięte kawałkami sklejki, pomalowanej półmatową emalią Tikkurila Everal Aqua w kolorze K417, także z palety Tikkurila Symphony.
Łóżko wygląda jak prawdziwe posłanie księżniczki, ale znajduje się na znacznej wysokości (około 1m), dlatego brzeg jest zabezpieczony listewkami, a na górę prowadzą schodki. Teraz muszę szczerze przyznać, że sama chciałabym mieć takie.
Poduchy, narzuta, światełka – i mamy prawdziwie królewskie spanie.
 





Biurko

Biurko to też dzieło rąk własnych, któremu za podstawę służy szafka, pomalowana tym samym kolorem co rama łóżka (K417), odpowiednio powiększona za pomocą listewek. Na niej wspiera się blat zrobiony z półki sosnowej. To miejsce jest bardzo przytulne, dzięki korkowi. O korku i jego zastosowaniu w większej skali na ścianie, pisała już Kasia z bloga Piąty Pokój, a ja skrzętnie korzystałam z jej rad. To połączenie dekoracji z funkcjonalnością. Młoda może tę przestrzeń dowolnie aranżować zdjęciami, pocztówkami czy ważnymi dla siebie dyplomami.
 




Szafa

Szafa, do tej pory mieszkanka przedpokoju, usadowiła swoje ciężkie drewniane cielsko przy wejściu do pokoju. Piękny mebel, który kiedyś pomalowałam na kolor szałwii, teraz nie pasował do radosnego różu. Podjęta pod wpływem chwili decyzja o przemalowaniu go na musztardowy, była jedną z najlepszych, jakie podjęłam przy aranżacji tego pokoju. Głęboki i intensywny odcień L398 (paleta Tikkurila Symphony) pasuje jak ulał do różowych elementów.

 



Całość

W moim mieszkaniu staram się łączyć stare przedmioty z nowymi rzeczami. Ten pokój w założeniu też miał być udekorowany w ten sposób, jednak chciałam, aby córka dobrze się w nim czuła. Królewskie łoże, kolorowy sufit, wymarzona przez nią korkowa ściana to rzeczy, które połączyły nasze wizje w ponadpokoleniowej zgodzie. Usunęłam też nagromadzoną na parapecie dżunglę, redukując ją do ilości akceptowalnej przez właścicielkę pokoju. Stara szafa, lampa z historią i dobranie do różu kolejnych odcieni to już moja inicjatywa.

Tak po kilku miesiącach intensywnego planowania, spotkałyśmy się z (prawie)nastolatką po środku. To pozwala patrzeć mi z nadzieją na nasze relacje w najbliższych latach - mimo różnych oczekiwań, potrafimy znaleźć kompromis i, spoglądając przed siebie, powiedzieć „jest dobrze”.

 




 

Wpis powstał we współpracy z marką Tikkurila.

Czytaj dalej »

Dziecięcy pokój w morskim klimacie

51

- Zastanówmy się nad tym jaki chcesz mieć pokój.

- Mamo, chcę pokój morski.

Wspaniała konkretna odpowiedź. Moja córka należy do osób, które nie maja w zwyczaju zmieniać raz podjętej decyzji. Nie miałam się nad czym zastanawiać, tylko zaczęłam szukać pasującej tapety i dodatków. Tak powstał niebieski pokoik, w którym obie jesteśmy zakochane.


Czytaj dalej »

Jak odmienić pokój dzienny

53

 Jak sprawić, żeby pokój dzienny był miejscem, w którym chce się przebywać? Jak nadać mu trochę osobistego charakteru i najlepiej zagospodarować przestrzeń? Raz z Meble Wójcik, odpowiemy na to na przykładzie projektu wnętrza Pani Grażyny.

 

Zacznijmy od tego, że bohaterka wpisu to zwyciężczyni konkursu #urządzONE , którego organizatorem jest firma MebleWójcik.

Dostaliśmy dużo kreatywnych zgłoszeń, a sam wybór zwycięzcy nie był łatwy. Jednak jedno zgłoszenie było wyjątkowe i tu nikt z jury nie miał wątpliwości, że zasługuje na szczególne wyróżnienie.

Pani Grażyna urzekła nas serdecznością i pasją do malowania obrazów. Artysta powinien z dumą prezentować swoje dzieła, więc z przyjemnością przedstawiam projekt, jaki zaprezentowałam zwyciężczyni. Przestrzeń będzie przytulna, a ściany gotowe na wbicie gwoździ pod ramy.


Koncepcja

 Zakładałam, że metamorfoza powinna być łatwa do przeprowadzenia. Połączenie dwóch odcieni szarości na ścianie sprawi, że uzyskamy lamperię. Wiem, że nie ma ona dobrej opinii, kojarzy się ze szpitalną poczekalnią, ale wiele wnętrz już „odczarowało” ten mit. Takie odcięcie będzie tylko delikatnie zaznaczone i sprawi, że efekt końcowy będzie znacznie ciekawszy.

Nad stołem i sofą pozostawiłam miejsce na powieszenie obrazów Pani Grażyny.

Zaproponowałam również inne ustawienie mebli. Obecnie stół stoi przy oknie i nie pozostaje zbyt wiele miejsca do swobodnego rozłożenia krzeseł. Przestawiając go bliżej drzwi, wydzieliłam za jego pomocą dwie strefy – jadalnianą i wypoczynkową. 


Rozmieszczenie mebli






Meble

Tu nie miałam żadnej wątpliwości, a Pani Grażyna dała się przekonać do tego pomysłu, bo kolekcja Cortina idealnie pasuje do jej wnętrza. Meble są pojemne, mają ciepły kolor, który pozwoli przełamać chłodną szarość i te przeszklenia! 




Zacznijmy od stołu, który dzięki synchronicznym prowadnicom może rozsunąć się do 200 cm. To daje sporo dodatkowego miejsca, gdy Pani Grażyna zaprosi gości. Stół ma prosty, klasyczny kształt, który będzie ponadczasowy.



Przy drzwiach wejściowych staną także szafa i witryna. Nie tylko zapewnią miejsce do przechowywania, ale także dzięki podświetlonym półkom witryny, będą pełnić funkcję dekoracyjną. 

Czytaj dalej »

Krótka historia o tym, jak urządzić pokój dzienny

101

 


Salon to wizytówka mieszkania, pierwsze miejsce, które odwiedzamy zdejmując eleganckie buty i wsuwając palce w wygodne papcie. Tu po dniu zmagań nareszcie prostujemy zmęczone kończyny, stawiamy na stoliku herbatę, rozkładamy się wygodnie z książką.

Współczesna mieszkanie jest kompaktowe, a pomieszczenia musza spełniać wiele funkcji. Trzeba wygospodarować miejsce na zjedzenie niedzielnego długiego śniadania, które czasem przeciąga się do obiadu. Znaleźć blat na rozłożenie planszówek w jesienne długie wieczory czy przestrzeń, która pomieści gości, którzy wpadają spontanicznie z szarlotką i chęcią na wspólne obejrzenie filmu.

Taka wielofunkcyjność wymaga sporej ekwilibrystyki. Musimy żonglować daną nam przestrzenią niczym doświadczony cyrkowiec. Tu postawić, tam przenieść, pomyśleć o każdym aspekcie. Gdzie w tym wszystkim jest jeszcze miejsce na estetykę i własny styl?

Tu wchodzę ja, cała na biało, by pokazać Ci kilka trików jakie możesz zastosować u siebie. Wcale się nie obrażę, gdy zainspirujesz się moimi rozwiązaniami. A teraz krok po kroku pokażę Ci jak urządzić pokój dzienny, który będzie jasny, przytulny i wielofunkcyjny.


Koncepcja

Gdy powierzchnia nie jest duża, warto zastosować jasne kolory, które optycznie powiększa wnętrze. Stonowane barwy pozwolą się wyciszyć, złapać oddech po ciężkim dniu, nie przytłoczą. Nie martw się, że będzie „szpitalnie” - to zarzut, który najczęściej słyszymy stosując jednolite jasne kolory ścian – dekoracje i meble nie pozwolą się poczuć jak pacjent, ewentualnie jak rezydent luksusowego SPA.

Proste formy, ciepłe kolory, zabawa fakturą – to idea przyświecająca mi podczas planowania przestrzeni dziennej dla Meble Wójcik. Chciałam wprowadzić domową atmosferę, ustawić meble tak, jak to ma miejsce w naszych domach i mieszkaniach. Miało być nie tylko ładnie, ale i funkcjonalnie, tak aby wnętrze stanowiło nie tylko luźną inspirację, ale gotowe w zastosowaniu rozwiązania, które nie wymagają dużego nakładu pracy.

Ja osobiście lubię remonty, ale wiem, że nie każdemu wizja skuwania tynków podczas urlopu, jest równie przyjemnym wspomnieniem.

Skoro mam być jasno i przytulnie, to kolorem wyjściowym został beż. Na jego tle widoczne są tak białe, jak i drewniane meble. Do tego miękka wygodne tapicerowane krzesła, duża sofa, tekstylia i rośliny. Wisienką  na torcie będzie granat, który znajdując się tylko na dodatkach, nie dominuje, a jedynie nadaje wnętrzu charakteru. Identyczna kolorystyka zachowana jest w obu częściach pomieszczenia i to jest również celowy zabieg, który bardzo polecam, przy poszukiwaniach dodatków do Waszych domów. Wnętrze wydaje się spójne i przemyślane, gdy wprowadzamy do niego jedną paletę kolorów. Można ją później stosować w innych pomieszczeniach.

Celowo nie wprowadzałam dodatków w jednym stylu – mamy więc elementy soft boho, skandynawskiego i hampton. Kierowanie się zawsze tylko jednym wnętrzarskim stylem to spore ograniczenie dla naszej wyobraźni, więc przy tak okrojonej kolorystyce nie ma co się za nadto hamować.






Dwie strefy – czas relaksu

Całe pomieszczenie podzieliłam na dwie strefy – jadalnię i strefę relaksu. Jednak to nie sztywny podział za pomocą ścianek działowych, tylko prosty trik w postaci postawienia sofy na środku. Jej oparcie naturalnie wyznacza linię pomiędzy dwiema częściami boksu, z których jedna sprzyja wyciszeniu i rozrywce, a druga celebracji wspólnych rodzinnych posiłków.

Po prawej stronie mamy więc wygodną sofę i stolik, na którym możemy położyć nie tylko ozdoby, ale też kubek z kawą lub przekąski na wieczór z ulubionym filmem. Pod nim znajdziemy miejsce na ukrycie kolorowego magazynu i orzeszków, które są zawsze łakomym kąskiem dla pozostałych domowników.

Zmorą współczesnych mieszkań jest ograniczona przestrzeń do przechowywania. Gdzie pomieścić stosy dokumentów z urzędów, kable od ładowarek i wszystkie przyda-się niezbędne do życia? W tym miejscu, niczym bohater na białym wierzchowcu, wjeżdżają pojemne komody. Wszystko jest „pod ręką”, a jednak elegancko ukryte. Jeśli jest coś co chcemy wystawić na widok publiczny, ale nie lubimy się z kurzem, to komoda z przeszkleniem będzie idealnym rozwiązaniem.

Miękki dywan pod stopami, długie jasne zasłony, miękka sofa – możemy kupić je w zbliżonej kolorystyce, a sama faktura będzie dekoracją. To miejsce, które ma sprzyjać odpoczynkowi, a nie atakować bodźcami. 




Dwie strefy – czas na obiad

A gdzie postawić bibeloty, pamiątki, ozdobne talerze? O tym też pomyślałam i z dwóch  oddzielnych białych witryn oraz regału, ustawionych razem, powstała bardzo przyjemna aranżacja przypominająca kredens. Tu spokojnie można ustawić wszystkie wazony, zmieści się nawet ten od teściowej, wyciągany z szuflady tylko w dzień jej wizyty.

Podobnie jak, ponownie to podkreślę, prosty w formie stół. Celowo wspominam o prostocie Fribo, która dla mnie jest ogromnym aranżacyjnym plusem. Nie ma niebezpieczeństwa, że szybko się znudzą, lub wraz ze zmianą wnętrzarskich trendów przestaną być atrakcyjne. Ta kolekcja się nie zestarzeje.

Wracając do stołu to posiada on fakturę przypominająca naturalne drewno, a łatwość z jaką się rozkłada była dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Robiliśmy nawet próby, czy można to zrobić jedną ręką (Spoiler alert – można).

Nad stołem wisi duża bambusowa lampa, która dobrze doświetli blat i jest jednocześnie dekoracją. Dekoracją jest również faktura ściany w tym miejscu – to listewki przyklejone w geometryczny wzór i pomalowane na ten sam kolor co reszta pomieszczenia. Rozwiązanie tanie, ale niezwykle efektowne.




Meble

Przy aranżacji wnętrza mogłam wybrać dowolne meble z asortymentu Meble Wójcik i pierwszą kolekcją jaka wpadła mi w oko było Fribo. Elegancka, prosta forma, którą z powodzeniem można zastosować w różnych pomieszaniach. Nie przytłacza, jest dostępna w dwóch kolorach, co daje duże możliwości aranżacyjne. Właśnie od połączenia dwóch kolorów wyszłam przy tworzeniu projektu. Trochę na zasadzie przeciwieństw układając stół w kolorze drewna, na tle białych witryn. Podobnie zrobiłam w części dziennej, gdzie komody kontrastują ze stolikiem.

Jednak nie mamy wrażenia, że coś się „gryzie” bo meble mają ta samą formę. To trochę jak zabawa klockami Lego, gdzie możemy dowolnie zestawiać ze sobą pasujące do siebie części, jednak dzięki różnej kolorystyce zawsze otrzymamy nowy, ciekawy wzór.

Sama jestem zaskoczona błyskotliwością powyższego porównania, tak bardzo, że teraz powinnam przejść do szczegółów technicznych, by nie odpłynąć w samo zachwycie. Za co pokochacie kolekcję Fribo:

- fani funkcjonalności za prostą formę, która sprawdzi się w każdym pomieszczeniu,

- minimaliści za bezuchwytowe fronty,

- zbieracze za szuflady z pełnym wysuwem, które dają pełny dostęp do wszystkich skarbów,

- miłośnicy rodzinnych spotkań za rozsuwany i wygodny stół, który pomieści całą rodzinę,

- nocne marki za podświetlaną witrynę,

- mieszkańcy bloków za dopasowane do mieszkań gabaryty.

 

 


Opisałam już założenia projektu, idee jakie przyświecały mi podczas wymierania mebli i dodatków. Wiecie, że mocno skupiłam się na dwóch elementach – funkcjonalność i wrażenie przytulności wnętrza. Jestem bardzo zadowolona z projektu, który może być inspiracją również dla Ciebie.

I tak oto przeszliśmy do najważniejszej części – Twojej opinii. To zawsze klient jest najważniejszy i mimo, ze brzmi to jak słaby slogan reklamowy, to to główna zasada jaką kieruje się każda firma. Razem z Meble Wójcik stworzyliśmy przestrzeń, która w zamyśle może być inspiracją, drogowskazem przy projektowaniu własnego wnętrza. Jego elementy można dowolnie przenosić do własnych czterech ścian. Jesteśmy więc bardzo ciekawi, choć z lekkim niepokojem zadaję to pytanie, to muszę:

Jak Ci się podoba? 



Czytaj dalej »

Stare z nowym

43


Łączenie starego, wygrzebanego i lekko styranego z nowym, błyszczącym i nieskazitelnym to moja ulubiona wnętrzarska zabawa. To jak składanie niedopasowanych puzzli, poszukiwanie odpowiednich wzorów, przykładanie do siebie i sprawdzanie jak kolejne elementy razem „grają”. Czasem fałszują niemiłosiernie, jednak bywa, że wybrzmiewa nowa symfonia, a ja czuję się jak Mozart przestrzeni. Słyszy się zarzuty, że wnętrze jest „katalogowe”, jakby wyszło pod potrzeby sesji zdjęciowej, a nie realnego życia. Chcemy mieszkać oryginalnie, a boimy się miksować stylów. Jeśli obawa przed zakupem wiekowej szafy nas przeraża, to może zacząć od dodatków. Jeśli boisz się wnętrzarskiego chaosu, to chciałbym Cię trochę ośmielić do łączenia pozornie niepasujących elementów, wypełniania ścian obrazamiplakatami, ramami i tablicami. Może miłość do składania razem różnych elementów udzieli się i Tobie.


Wszystko zaczyna się od pomysłu

Nie lubię pustych ścian, nie dla mnie nowoczesny minimalizm i ilościowe ograniczenia. Jak już wiercić dziury w ścianie to z przytupem. 

Postanowiłam pomieszać nowe graficzne plakaty ze starymi szkolnymi tablicami botanicznymi, a całość wizualnie „skleją” ramy w kolorze jasnego drewna. Wieszaj, miksuj i przestawiaj. Kombinuj z ustawieniami, kolorami, dopasowuj do siebie wzory lub postaw na przeciwieństwa kolorystyczna. Tu nie ma złych decyzji, bo każda ściana odziana w dekoracje, wygląda lepiej niż puste deweloperskie wykończenie. Puść wodze wyobraźni, bo nic tak nie odpręża jak wywiercenie w ścianie dziury. A jak się nie uda? To od czego jest szpachla i farba?



Trzeba iść za ciosem.

Teraz zastanów się co lubisz – może są to spokojne geometryczne kształty, może twe rozstrojone nerwy najlepiej ukoi zdjęcie łąki, może uśmiechniesz się na widok włochatej krowy? Mi ten błogostan zapewnia geometria kształtów, proste formy, botaniczne plansze i widok oceanu. Taki misz-masz zamknięty w palecie granatu i beżu. I mimo, że początkowo ustawienie plakatów miało wyglądać zupełnie inaczej, to teraz nie wyobrażam sobie innego układu.



Układem też można się bawić stawiając na dużą formę szczelnie wypełniającą ścianę, lub kilka mniejszych obrazków i ram. Możesz strać się przykuć wzrok jednym wyrazistym kolorem, albo poprowadzić wzrok obserwatora po kolejnych niuansach galerii. Teraz klucz – moim jest paleta kolorystyczna, bo przy miksowaniu staroci z nowymi plakatami warto zostawić sobie jakiś drogowskaz. Równie dobrze sprawdzą się jednakowe ramy, lub podobna tematyka. W końcu ramy mają to do siebie, że można je przestawiać. Ba! Czasem nawet nie muszą wisieć, a być nonszalancko postawione na ziemi. Kto nam zabroni takiej ekspresji we własnych czterech ścianach?

Bawmy się formą i kolorem. W końcu to my mamy się u siebie czuć dobrze.







Jeśli podoba Wam się nas pomysł na galerię ścienną, lub zainspirował Was własnych poszukiwań, to 35% zniżki na plakaty może się przydać. Wpiszcie hasło: ladnie35, kod jest ważny do 25 maja do północy (na wszystkie plakaty, z wyłączeniem kategorii Selection).


Post powstał we współpracy z Poster Store.

Czytaj dalej »

Mój styl skandynawski

36
Zapraszam na wycieczkę po moich czterech ścianach, stoję ubrana w strój przewodnika, nonszalancko wymachując parasolką. Wycieczka po stylu skandynawskim à la AleTuŁadnie za chwilę się rozpocznie, proszę ustawić się w parach. Prosimy o niedotykanie roślin i spokojne przemieszczanie się pomiędzy pokojami. Nie bójcie się zadawać pytań, chętnie wyjaśnię pochodzenie stolika lub doniczki. Nie ma na co czekać. Ruszamy.



Na początek rys historyczny, w którym bohaterem nie będą królowie i rycerze, a jedna zagubiona w budowlanym świecie/sklepie? para. Jego ulubionym słowem była „funkcjonalność”, ona – zakochana w nim i w stylu skandynawskim. Ludzie dziwnych czasów transformacji, którym przyszło dorastać wśród intensywnie zielonych ścianach i meblościankach, zachwycili się prostotą północy. Chcieli wnętrza, gdzie można odpocząć, a bodźce nie atakują z każdej strony, bibeloty nie stoją ustawione równo za szybą witryny. Jeszcze trochę zagubieni w dodatkach i stylach, bez jasnej koncepcji, ale z ogromnymi pokładami determinacji, bo czas wyprowadzki z wynajmowanego mieszkania nieuchronnie się zbliżał. Tak, w nowych ścianach, zamieszkały dwie pary – oni dwoje i dziwna hybryda wynikła z połączenia stylu skandynawskiego z miłością do roślin. Tyle tytułem wstępu, przed nami pierwsza atrakcja.


Tu nie zawsze było jasno

Zapraszam do przedpokoju, tu znajdziemy nie tylko starą szafę, ale i cztery pary jasnych drzwi. Ich historia jest ciekawa, bo oto trzy miesiące temu księżna zarządziła ich przemalowanie. Jak się domyślacie wzbudziło to protesty poddanych, przyzwyczajonych do ciemnego koloru venge. Władczyni przedpokoju nie ustapiła i rozpoczęła się żmudna dłubanina. Na ołtarzu ofiarnym składano kolejne godziny pracy, ale efekt przerósł najśmielsze oczekiwania. Z krypty wyłoniła się jasna komnata i teraz nikt już nie żałuje weekendu cieżkiej, niewolniczej pracy.

Witamy na włoskim placu Piazza della Przedpokkoia. 


Odcień Y487 Piazza
Kolekcja Tikkurila Feel the Color




Dlaczego zieleń jest najlepsza

Hrabina zakochała się w zieleni, każdej jej formie i postaci, postanowiła mieć własną oranżerię. Miejsca nie ma na tyle, aby dorównać pałacowym ogrodom, ale strumień nowych roślin nieprzerwanie płynie przez próg. Rośliny są nieodłączną częścią tego wnętrza, nadają mu domowy charakter. Rosną spokojnie przycupnięte na półkach i kwietnikach, czasem zwisają zawadiacko, innym razem dumnie się pną po ścianie. Na tym fascynacja zielenią się nie kończy – mamy ciemną zieleń sofy, jasny szałwiowy odcień szafy i mocny zielony akcent w kuchni. Bazą jest biel, ale zieleń dopełnia wnętrze.



Dwa ulubione kolory właścicielki to M442 Fjord z kolekcji Tikkurila Feel the Color (ciemny kolor kuchni) i złamana szarością szałwia H444 z palety Tikkurila Symphony. Wybór okupiony godzinami przeglądania wzorników, jednak jak zapewnia właścicielka -  nie zamieniłaby ich na żaden inny. Pani domu zieleni będzie bronić jak niepodległości, nie radzę wchodzić z nią na wojenną ścieżkę.






Komnaty

Wycieczka rusza dalej, proszę za mną. Pałacowe komnaty, kiedyś niedostępne dla zwykłych śmiertelników, dziś stoją otworem przed gośćmi z Instagrama. Można swobodnie oglądać, komentować i zapisywać inspiracje. Kiedyś takie przywileje były dostępne dla nielicznych, cieszmy się więc nieskrępowanym ekshibicjonizmem cyfrowego świata.

W sypialni rośliny i biel, czyli wszytko do przewidzenia, czy może nas tu coś zaskoczyć? A jednak i tu pojawia się kropla koloru i powiew nonszalancji w postaci sklejki na ścianie. Nadworny malarz raz popłynął w ekspresji i myląc epoki, spróbował modernistycznej sztuki ozdabiania ścian graficznymi wzorami. Szybko stracił posadę i głowę (w tej kolejności), a jego dzieło zostało zamalowane pozornie wtapiającym się w tło kwadratem. Kwadrat i sklejka tak razem „zagrały”, że otrzymają w przyszłości kolejne ziemie w komnatach księżniczek. 
















Odcień Y483
Paleta Tikkurila Symphony



Tu mieszkają księżniczki

Pokoje księżniczek jeszcze czekają na historyczne zmiany, bunty i przewroty. Walczyć przyjdzie z potwornymi plakatami na ścianach, nieposkromioną siłą różowego świata, płynącego z ekranów i trollingiem reklam wszystkiego co-znudzi-się-po-godzinie. Ciężkie czasy nadchodzą, cieszmy się więc chwilowym zawieszeniem broni i pozornym spokojem, który wprowadziła w przestrzeni matka -uzurpator dziecięcych ścian.

Jest trochę vintage, trochę szarości i błękitu, a do tego duża ilość wylewających się z okien roślin. Przyjdzie jednak czas, by podzielić komnaty na dwa osobne pokoje i wtedy nadejdą czasy remontowego mroku – kurzu, pyłu i niepewności. Okupią je godzinne próby połączenia wizji księżniczek z wnętrzarskimi fanaberiami uzurpatorki. Skończyć się to może przewrotem, ale nie uprzedzajmy faktów.



Jakieś pytania?

Wycieczka powoli dobiega już końca, widzę zniecierpliwione przebieranie nogami i nerwowe rozglądanie się za toaletą. Te części pałacu nie są dostępne dla zwiedzających, więc przyszedł czas by się rozstać. 

 - Dziękuję za uwagę. Jakieś pytania? Ooo, tam Pan w czarnej kurtce podnosi rękę. Proszę.

- Nie, ja tylko odgarniałem pnącze sprzed oczu.

- A może Pani chce o coś zapytać?

- Tak, jakie są dalsze losy dynastii?

- To ciekawa sprawa, bo tego tak do końca nie wiadomo. Planów jest dużo, zawirowania na Pintereście nie raz jeszcze roztoczą przez mieszkańcami perspektywy zmian, a komnaty pewnie wiele razy przejdą rewolucje. Nie sądzę, aby obecny stan był trwały, bo królowej pomysły kipią z głowy. Nie wiadomo jak i kiedy, wiadomo jednak, że wiatr zmian już czuć z północy.

 

 

Wpis powstał we współpracy z marką Tikkurila


Czytaj dalej »
Copyright © 2014 ALE TU ŁADNIE , Blogger