Stare z nowym

45


Łączenie starego, wygrzebanego i lekko styranego z nowym, błyszczącym i nieskazitelnym to moja ulubiona wnętrzarska zabawa. To jak składanie niedopasowanych puzzli, poszukiwanie odpowiednich wzorów, przykładanie do siebie i sprawdzanie jak kolejne elementy razem „grają”. Czasem fałszują niemiłosiernie, jednak bywa, że wybrzmiewa nowa symfonia, a ja czuję się jak Mozart przestrzeni. Słyszy się zarzuty, że wnętrze jest „katalogowe”, jakby wyszło pod potrzeby sesji zdjęciowej, a nie realnego życia. Chcemy mieszkać oryginalnie, a boimy się miksować stylów. Jeśli obawa przed zakupem wiekowej szafy nas przeraża, to może zacząć od dodatków. Jeśli boisz się wnętrzarskiego chaosu, to chciałbym Cię trochę ośmielić do łączenia pozornie niepasujących elementów, wypełniania ścian obrazamiplakatami, ramami i tablicami. Może miłość do składania razem różnych elementów udzieli się i Tobie.


Wszystko zaczyna się od pomysłu

Nie lubię pustych ścian, nie dla mnie nowoczesny minimalizm i ilościowe ograniczenia. Jak już wiercić dziury w ścianie to z przytupem. 

Postanowiłam pomieszać nowe graficzne plakaty ze starymi szkolnymi tablicami botanicznymi, a całość wizualnie „skleją” ramy w kolorze jasnego drewna. Wieszaj, miksuj i przestawiaj. Kombinuj z ustawieniami, kolorami, dopasowuj do siebie wzory lub postaw na przeciwieństwa kolorystyczna. Tu nie ma złych decyzji, bo każda ściana odziana w dekoracje, wygląda lepiej niż puste deweloperskie wykończenie. Puść wodze wyobraźni, bo nic tak nie odpręża jak wywiercenie w ścianie dziury. A jak się nie uda? To od czego jest szpachla i farba?



Trzeba iść za ciosem.

Teraz zastanów się co lubisz – może są to spokojne geometryczne kształty, może twe rozstrojone nerwy najlepiej ukoi zdjęcie łąki, może uśmiechniesz się na widok włochatej krowy? Mi ten błogostan zapewnia geometria kształtów, proste formy, botaniczne plansze i widok oceanu. Taki misz-masz zamknięty w palecie granatu i beżu. I mimo, że początkowo ustawienie plakatów miało wyglądać zupełnie inaczej, to teraz nie wyobrażam sobie innego układu.



Układem też można się bawić stawiając na dużą formę szczelnie wypełniającą ścianę, lub kilka mniejszych obrazków i ram. Możesz strać się przykuć wzrok jednym wyrazistym kolorem, albo poprowadzić wzrok obserwatora po kolejnych niuansach galerii. Teraz klucz – moim jest paleta kolorystyczna, bo przy miksowaniu staroci z nowymi plakatami warto zostawić sobie jakiś drogowskaz. Równie dobrze sprawdzą się jednakowe ramy, lub podobna tematyka. W końcu ramy mają to do siebie, że można je przestawiać. Ba! Czasem nawet nie muszą wisieć, a być nonszalancko postawione na ziemi. Kto nam zabroni takiej ekspresji we własnych czterech ścianach?

Bawmy się formą i kolorem. W końcu to my mamy się u siebie czuć dobrze.







Jeśli podoba Wam się nas pomysł na galerię ścienną, lub zainspirował Was własnych poszukiwań, to 35% zniżki na plakaty może się przydać. Wpiszcie hasło: ladnie35, kod jest ważny do 25 maja do północy (na wszystkie plakaty, z wyłączeniem kategorii Selection).


Post powstał we współpracy z Poster Store.

Czytaj dalej »

Mój styl skandynawski

39
Zapraszam na wycieczkę po moich czterech ścianach, stoję ubrana w strój przewodnika, nonszalancko wymachując parasolką. Wycieczka po stylu skandynawskim à la AleTuŁadnie za chwilę się rozpocznie, proszę ustawić się w parach. Prosimy o niedotykanie roślin i spokojne przemieszczanie się pomiędzy pokojami. Nie bójcie się zadawać pytań, chętnie wyjaśnię pochodzenie stolika lub doniczki. Nie ma na co czekać. Ruszamy.



Na początek rys historyczny, w którym bohaterem nie będą królowie i rycerze, a jedna zagubiona w budowlanym świecie/sklepie? para. Jego ulubionym słowem była „funkcjonalność”, ona – zakochana w nim i w stylu skandynawskim. Ludzie dziwnych czasów transformacji, którym przyszło dorastać wśród intensywnie zielonych ścianach i meblościankach, zachwycili się prostotą północy. Chcieli wnętrza, gdzie można odpocząć, a bodźce nie atakują z każdej strony, bibeloty nie stoją ustawione równo za szybą witryny. Jeszcze trochę zagubieni w dodatkach i stylach, bez jasnej koncepcji, ale z ogromnymi pokładami determinacji, bo czas wyprowadzki z wynajmowanego mieszkania nieuchronnie się zbliżał. Tak, w nowych ścianach, zamieszkały dwie pary – oni dwoje i dziwna hybryda wynikła z połączenia stylu skandynawskiego z miłością do roślin. Tyle tytułem wstępu, przed nami pierwsza atrakcja.


Tu nie zawsze było jasno

Zapraszam do przedpokoju, tu znajdziemy nie tylko starą szafę, ale i cztery pary jasnych drzwi. Ich historia jest ciekawa, bo oto trzy miesiące temu księżna zarządziła ich przemalowanie. Jak się domyślacie wzbudziło to protesty poddanych, przyzwyczajonych do ciemnego koloru venge. Władczyni przedpokoju nie ustapiła i rozpoczęła się żmudna dłubanina. Na ołtarzu ofiarnym składano kolejne godziny pracy, ale efekt przerósł najśmielsze oczekiwania. Z krypty wyłoniła się jasna komnata i teraz nikt już nie żałuje weekendu cieżkiej, niewolniczej pracy.

Witamy na włoskim placu Piazza della Przedpokkoia. 


Odcień Y487 Piazza
Kolekcja Tikkurila Feel the Color




Dlaczego zieleń jest najlepsza

Hrabina zakochała się w zieleni, każdej jej formie i postaci, postanowiła mieć własną oranżerię. Miejsca nie ma na tyle, aby dorównać pałacowym ogrodom, ale strumień nowych roślin nieprzerwanie płynie przez próg. Rośliny są nieodłączną częścią tego wnętrza, nadają mu domowy charakter. Rosną spokojnie przycupnięte na półkach i kwietnikach, czasem zwisają zawadiacko, innym razem dumnie się pną po ścianie. Na tym fascynacja zielenią się nie kończy – mamy ciemną zieleń sofy, jasny szałwiowy odcień szafy i mocny zielony akcent w kuchni. Bazą jest biel, ale zieleń dopełnia wnętrze.



Dwa ulubione kolory właścicielki to M442 Fjord z kolekcji Tikkurila Feel the Color (ciemny kolor kuchni) i złamana szarością szałwia H444 z palety Tikkurila Symphony. Wybór okupiony godzinami przeglądania wzorników, jednak jak zapewnia właścicielka -  nie zamieniłaby ich na żaden inny. Pani domu zieleni będzie bronić jak niepodległości, nie radzę wchodzić z nią na wojenną ścieżkę.






Komnaty

Wycieczka rusza dalej, proszę za mną. Pałacowe komnaty, kiedyś niedostępne dla zwykłych śmiertelników, dziś stoją otworem przed gośćmi z Instagrama. Można swobodnie oglądać, komentować i zapisywać inspiracje. Kiedyś takie przywileje były dostępne dla nielicznych, cieszmy się więc nieskrępowanym ekshibicjonizmem cyfrowego świata.

W sypialni rośliny i biel, czyli wszytko do przewidzenia, czy może nas tu coś zaskoczyć? A jednak i tu pojawia się kropla koloru i powiew nonszalancji w postaci sklejki na ścianie. Nadworny malarz raz popłynął w ekspresji i myląc epoki, spróbował modernistycznej sztuki ozdabiania ścian graficznymi wzorami. Szybko stracił posadę i głowę (w tej kolejności), a jego dzieło zostało zamalowane pozornie wtapiającym się w tło kwadratem. Kwadrat i sklejka tak razem „zagrały”, że otrzymają w przyszłości kolejne ziemie w komnatach księżniczek. 
















Odcień Y483
Paleta Tikkurila Symphony



Tu mieszkają księżniczki

Pokoje księżniczek jeszcze czekają na historyczne zmiany, bunty i przewroty. Walczyć przyjdzie z potwornymi plakatami na ścianach, nieposkromioną siłą różowego świata, płynącego z ekranów i trollingiem reklam wszystkiego co-znudzi-się-po-godzinie. Ciężkie czasy nadchodzą, cieszmy się więc chwilowym zawieszeniem broni i pozornym spokojem, który wprowadziła w przestrzeni matka -uzurpator dziecięcych ścian.

Jest trochę vintage, trochę szarości i błękitu, a do tego duża ilość wylewających się z okien roślin. Przyjdzie jednak czas, by podzielić komnaty na dwa osobne pokoje i wtedy nadejdą czasy remontowego mroku – kurzu, pyłu i niepewności. Okupią je godzinne próby połączenia wizji księżniczek z wnętrzarskimi fanaberiami uzurpatorki. Skończyć się to może przewrotem, ale nie uprzedzajmy faktów.



Jakieś pytania?

Wycieczka powoli dobiega już końca, widzę zniecierpliwione przebieranie nogami i nerwowe rozglądanie się za toaletą. Te części pałacu nie są dostępne dla zwiedzających, więc przyszedł czas by się rozstać. 

 - Dziękuję za uwagę. Jakieś pytania? Ooo, tam Pan w czarnej kurtce podnosi rękę. Proszę.

- Nie, ja tylko odgarniałem pnącze sprzed oczu.

- A może Pani chce o coś zapytać?

- Tak, jakie są dalsze losy dynastii?

- To ciekawa sprawa, bo tego tak do końca nie wiadomo. Planów jest dużo, zawirowania na Pintereście nie raz jeszcze roztoczą przez mieszkańcami perspektywy zmian, a komnaty pewnie wiele razy przejdą rewolucje. Nie sądzę, aby obecny stan był trwały, bo królowej pomysły kipią z głowy. Nie wiadomo jak i kiedy, wiadomo jednak, że wiatr zmian już czuć z północy.

 

 

Wpis powstał we współpracy z marką Tikkurila


Czytaj dalej »
Copyright © 2014 ALE TU ŁADNIE , Blogger